Jakość ma znaczenie – Inwertery SMA
Data publikacji: 2015-09-08
„Na dłuższą metę jakość się opłaca”
Instalacja fotowoltaiczna Dietera Froscha łączy w sobie pionierskiego ducha wczesnych lat dziewięćdziesiątych z ultranowoczesną technologią.
Dieter Frosch zainstalował system PV na swoim dachu już ponad 20 lat temu. To z pewnością czyni go jednym z pionierów w tej branży. Unikalne jest stawianie jednego z najnowocześniejszych inwerterów SMA – Sunny Boy 2.5, obok jednego z najstarszych – PV-WR 1800. Podczas wizyty w jego domu, Dieter wspominał początki fotowoltaiki. Przyznał, że czasami sam jest zaskoczony, że wszystko wciąż działa po tylu latach.
– Coś się dzieje z moim PV-WR 1800. Nie działa już tak jak powinien. – powiedział Dieter Frosch z Vellmar stojąc w recepcji siedziby SMA w czerwcu tego roku. – Mam nadzieję, że możecie mi pomóc?
Przypadkiem, akurat w tym czasie w środku znajdował się Frank Illian. Jego ciekawość od razu się rozpaliła.
– Jak tylko usłyszałem PV-WR 1800, to nadstawiłem ucha. – tłumaczył potem Frank. – To było fascynujące dowiedzieć się, że jeden z nich jeszcze pracuje. To prawdziwy kawał historii SMA i po prostu musiałem to zobaczyć!
Tysiąc dachów
Gwoli ścisłości, PV-WR 1800 jest pierwszym inwerterem SMA, od którego rozpoczęła się seryjna produkcja w 1991 roku. Dwa spośród tych urządzeń, rozpoczęły współpracę z modułami Siemensa na dachu pana Froscha pod koniec 1993 roku. Instalacja o mocy 3,6 kW kosztowała wtedy 86 000 marek, co odpowiada około 45 000 euro. Niewyobrażalnie duża cena, jak na dzisiejsze warunki. Do dnia dzisiejszego, instalacja wyprodukowała ponad 20 000 kWh energii elektrycznej. Nawet Dieterowi, właścicielowi instalacji, czasami ciężko jest uwierzyć w to, że system wciąż działa i to praktycznie bez problemów.
– Koniec końców, jakość zawsze się opłaca! – mówi zadowolony Frosch
W tamtych czasach, planowanie i wdrażanie, było realizowane przez Gerda Hackenberga i jego firmę INES Innovative Energiesysteme GmbH. Hackenberg, który jest obecnie wysoko postawionym ekspertem w SMA, również wspomina instalacje u Froscha:
– W tamtych czasach małe, zdecentralizowane i połączone z siecią instalacje były nieprawdopodobnie rzadko spotykane. System Dietera to był ewenement, jeden z pierwszych w Hesse. Dostał się do programu „1000 Dachów”.
Oznaczało to dofinansowanie sięgające 70%, co pozwoliło uczynić koszty inwestycyjne znośnymi. Celem rządowego programu „1000 Dachów” było zgromadzenie wiedzy i doświadczenia w planowaniu, instalowaniu i działaniu małych systemów on-grid. To była wstępna próba wprowadzenia zintegrowanych z siecią systemów PV na szerszą skalę. Wcześniej, tylko doświadczeni majsterkowiczowie zainteresowani tą technologią, oraz fascynaci ekologii instalowali panele na swoich dachach.
Łączenie tradycji i innowacji
Dom jednorodzinny Froschów jest również fascynującym połączeniem tradycji i innowacji. W celu poprawienia sytuacji finansowej, Dieter zrezygnował z pracy elektryka, zamieniając ją na szkolenia zawodowe w stabilnej pracy urzędnika państwowego. Od wtedy, zaczął poświęcać swój czas na majsterkowanie i kręcenie się wokół swojego niskoenergetycznego domu. Szczególnie był zainteresowany woltametrem Hoffmana, prekursorem dzisiejszej technologii power-to-gas. Elektrolityczny rozpad wodnych roztworów wytwarza gaz, który z kolei może być wykorzystany do wytwarzania energii.
– Byłem również zainteresowany tą technologią, ale nie było na nią zezwoleń w Niemczech. – wspomina Dieter Frosch – Dlatego zdecydowałem się na zainstalowanie paneli fotowoltaicznych oraz kolektorów słonecznych. 800-litrowy zbiornik dostarcza ciepłą wodę rodzinie Froschów od marca do października. Ze względów termodynamicznych, wszystkie okna skierowane są na południe, a ściany pokryte są od zewnątrz klinkierem.
Mimo bycia doświadczonym elektrykiem, Frosch nie mógł poradzić sobie sam z błędem inwertera.
– Jeden z inwerterów co kilka dni przestawał pracować na jakiś czas, poza tym system działał świetnie. Teraz kupuję nowiutki inwerter i towarzyszy temu wspaniałe uczucie. Brak słów, a nie zdarza się to mi często. – cieszył się Dieter podczas odbioru nowego Sunny Boya 2.5. Był zaskoczony jego małą wagą – poniżej 10 kg. Sunny Boy jest ponad dwukrotnie lżejszy od swojego „pradziadka” PV-WR 1800. Teraz oba wiszą, tuż obok siebie.
– Masz w swojej piwnicy wspaniały kawał historii. – powiedział Frank Illian – Historii rozwoju falowników.
Oryginalny tekst Anke Baars.
„Na dłuższą metę jakość się opłaca”
Instalacja fotowoltaiczna Dietera Froscha łączy w sobie pionierskiego ducha wczesnych lat dziewięćdziesiątych z ultranowoczesną technologią.
Dieter Frosch zainstalował system PV na swoim dachu już ponad 20 lat temu. To z pewnością czyni go jednym z pionierów w tej branży. Unikalne jest stawianie jednego z najnowocześniejszych inwerterów SMA – Sunny Boy 2.5, obok jednego z najstarszych – PV-WR 1800. Podczas wizyty w jego domu, Dieter wspominał początki fotowoltaiki. Przyznał, że czasami sam jest zaskoczony, że wszystko wciąż działa po tylu latach.
– Coś się dzieje z moim PV-WR 1800. Nie działa już tak jak powinien. – powiedział Dieter Frosch z Vellmar stojąc w recepcji siedziby SMA w czerwcu tego roku. – Mam nadzieję, że możecie mi pomóc?
Przypadkiem, akurat w tym czasie w środku znajdował się Frank Illian. Jego ciekawość od razu się rozpaliła.
– Jak tylko usłyszałem PV-WR 1800, to nadstawiłem ucha. – tłumaczył potem Frank. – To było fascynujące dowiedzieć się, że jeden z nich jeszcze pracuje. To prawdziwy kawał historii SMA i po prostu musiałem to zobaczyć!
Tysiąc dachów
Gwoli ścisłości, PV-WR 1800 jest pierwszym inwerterem SMA, od którego rozpoczęła się seryjna produkcja w 1991 roku. Dwa spośród tych urządzeń, rozpoczęły współpracę z modułami Siemensa na dachu pana Froscha pod koniec 1993 roku. Instalacja o mocy 3,6 kW kosztowała wtedy 86 000 marek, co odpowiada około 45 000 euro. Niewyobrażalnie duża cena, jak na dzisiejsze warunki. Do dnia dzisiejszego, instalacja wyprodukowała ponad 20 000 kWh energii elektrycznej. Nawet Dieterowi, właścicielowi instalacji, czasami ciężko jest uwierzyć w to, że system wciąż działa i to praktycznie bez problemów.
– Koniec końców, jakość zawsze się opłaca! – mówi zadowolony Frosch
W tamtych czasach, planowanie i wdrażanie, było realizowane przez Gerda Hackenberga i jego firmę INES Innovative Energiesysteme GmbH. Hackenberg, który jest obecnie wysoko postawionym ekspertem w SMA, również wspomina instalacje u Froscha:
– W tamtych czasach małe, zdecentralizowane i połączone z siecią instalacje były nieprawdopodobnie rzadko spotykane. System Dietera to był ewenement, jeden z pierwszych w Hesse. Dostał się do programu „1000 Dachów”.
Oznaczało to dofinansowanie sięgające 70%, co pozwoliło uczynić koszty inwestycyjne znośnymi. Celem rządowego programu „1000 Dachów” było zgromadzenie wiedzy i doświadczenia w planowaniu, instalowaniu i działaniu małych systemów on-grid. To była wstępna próba wprowadzenia zintegrowanych z siecią systemów PV na szerszą skalę. Wcześniej, tylko doświadczeni majsterkowiczowie zainteresowani tą technologią, oraz fascynaci ekologii instalowali panele na swoich dachach.
Łączenie tradycji i innowacji
Dom jednorodzinny Froschów jest również fascynującym połączeniem tradycji i innowacji. W celu poprawienia sytuacji finansowej, Dieter zrezygnował z pracy elektryka, zamieniając ją na szkolenia zawodowe w stabilnej pracy urzędnika państwowego. Od wtedy, zaczął poświęcać swój czas na majsterkowanie i kręcenie się wokół swojego niskoenergetycznego domu. Szczególnie był zainteresowany woltametrem Hoffmana, prekursorem dzisiejszej technologii power-to-gas. Elektrolityczny rozpad wodnych roztworów wytwarza gaz, który z kolei może być wykorzystany do wytwarzania energii.
– Byłem również zainteresowany tą technologią, ale nie było na nią zezwoleń w Niemczech. – wspomina Dieter Frosch – Dlatego zdecydowałem się na zainstalowanie paneli fotowoltaicznych oraz kolektorów słonecznych. 800-litrowy zbiornik dostarcza ciepłą wodę rodzinie Froschów od marca do października. Ze względów termodynamicznych, wszystkie okna skierowane są na południe, a ściany pokryte są od zewnątrz klinkierem.
Mimo bycia doświadczonym elektrykiem, Frosch nie mógł poradzić sobie sam z błędem inwertera.
– Jeden z inwerterów co kilka dni przestawał pracować na jakiś czas, poza tym system działał świetnie. Teraz kupuję nowiutki inwerter i towarzyszy temu wspaniałe uczucie. Brak słów, a nie zdarza się to mi często. – cieszył się Dieter podczas odbioru nowego Sunny Boya 2.5. Był zaskoczony jego małą wagą – poniżej 10 kg. Sunny Boy jest ponad dwukrotnie lżejszy od swojego „pradziadka” PV-WR 1800. Teraz oba wiszą, tuż obok siebie.
– Masz w swojej piwnicy wspaniały kawał historii. – powiedział Frank Illian – Historii rozwoju falowników.
Oryginalny tekst Anke Baars.
Skontaktuj sie z nami
Oferujemy bezpłatny projekt instalacji fotowoltaicznej